Postanowiliśmy, że weźmiemy ptaka do weterynarza jeśli dalej będzie siedział na gałęzi po naszym powrocie na parking.
Przed odjazdem przeszukaliśmy parking i zarośla wokół drzewa. Po kobuzie została tylko biała wizytówka.
Dobrze, że powrócił do reszty rodzinki.
Jak to się stało, że kobuz znalazł się w wodzie? Należy przypomnieć, że był to młody ptak. Prawdopodobnie leciał za pokarmem - ważką lub ptakiem. Źle ocenił prędkość, zrobił unik i manewr skończył się kąpielą. Na szczęście byliśmy w pobliżu. Lekcja latania mogła się skończyć tragicznie. Ptak nie wydostałby się z wody o własnych siłach. Przemoczone pióra nie pozwoliły by lecieć.
Kobuz ma niezwykle silny uścisk szponów. Ptak na szczęście nam zaufał i nie polała się krew. Jedynie drobne zadrapania. Dziób także działa jak ostre niczym skalpel nożyce do kawałkowania mięsa. Kiedy złapał kawałek mojego palca, bałem się, że oderwie sobie kawałeczek.
Misja ratunkowa zakończona powodzeniem. Dziękuję koledze Grzegorzowi za poświęcenie.
![]() |
Walka o życie w wodzie. Fot. G. Burzyński |
![]() |
Ptak płynął energicznie do brzegu. Fot. GB |
![]() |
Ocalony. Fot. GB |
![]() |
Zmoknięty ale uratowany. Kobuz dosychał przed odlotem. Got. GB |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz